“ W dobrych zawodach wystąpiłeś, bieg ukończyłeś, wiarę ustrzegłeś (…)
Na ostatek odłożono dla Ciebie wieniec sprawiedliwości, który Ci w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia..”
Księże Prałacie Leopoldzie,
Ta parafraza słów św. Pawła z listu do Tymoteusza wiernie odwzorowuje Twoje długie i bogate życie.
Zacząłeś posługę w naszej Parafii niejako przy okazji pracy jako diecezjalny duszpasterz chorych. Szybko jednak okazało się, że decyzją metropolity krakowskiego przejąłeś funkcję proboszcza parafii pw. św. Antoniego z Padwy, z uwagi na chorobę a później śmierć księdza prałata Stanisława Truszkowskiego. Obowiązki te podjąłeś, aby ściślej włączyć się w życie naszej wspólnoty. Stanowisko Bronowian było w tym względzie jednoznacznie pozytywne.
Świątynia nasza była wówczas w budowie. Na pewno Twoje pierwsze wykształcenie politechniczne pozwoliło Ci podjąć się dzieła dalszej budowy i prowadzenia Parafii. W ciągu kilku lat doprowadziłeś do zamknięcia bryły kościoła w kształcie jaki obecnie znamy. Stopniowo w tym czasie wyposażałeś kościół najpierw przez położenie tynków, położenie posadzek, budowę ołtarzy, budowę organów, wykonanie ławek. To tylko te główne z niezliczonych Twoich dokonań.
Z nie mniejszą energią troszczyłeś się o powierzony Tobie Lud Boży. Sprawowałeś niezliczoną ilość mszy świętych w intencjach swoich parafian żywych i umarłych, chrzciłeś, przygotowywałeś dzieci do Pierwszej Komunii Świętej i do Bierzmowania, udzielałeś ślubów a także odprowadzałeś na miejsce wiecznego spoczynku. Z podziwem a czasem z zawstydzeniem patrzyliśmy na to, jak bardzo troszczysz się o zbawienie swoich parafian także po ich śmierci; często w samotności i bez rozgłosu modliłeś się za nich na cmentarzu na Pasterniku.
Niezliczoną ilość razy spieszyłeś z posługą do chorych i umierających o każdej porze dnia i nocy. Przemierzyłeś pieszo nieprzeliczone tysiące kilometrów po ulicach naszej parafii i Krakowa. Zastanawialiśmy się często jak jesteś w stanie tak funkcjonować, poruszając się jedynie na własnych nogach i komunikacją miejską.
Inicjowałeś powstanie wielu różnych grup parafialnych. Byłeś też otwarty na sugestie parafian w tym względzie. Widzieliśmy Cię jako człowieka niezwykle skromnego, o niemal ascetycznym sposobie bycia i życia. Wierzyłeś ludziom; niemal legendarna była Twoja postawa wobec potrzebujących. Nie wartościowałeś ich według sposobu bycia, wyglądu. Do Twoich drzwi kierowali się proszący o różnorakie wsparcie z całego Krakowa. Nie potrafiłeś odmówić im pomocy przekazując swoje ubrania, żywność, pieniądze. Nazywany byłeś przez wielu św. Franciszkiem.
Nie dbałeś o czynione Ci zaszczyty. Niezwykle rzadko widzieliśmy Cię w sutannie, albie, komży prałackiej z ozdobami koloru purpurowego. Czyniłeś to niechętnie, jedynie za namową parafian.
Księże Prałacie Leopoldzie,
Smucimy się z powodu Twojego odejścia. Jednak dzisiaj trwając w oktawie Wielkanocy wierzymy, ze zmartwychwstały Chrystus przyjmie Cię do swojej chwały; bo jeśli On zmartwychwstał, to powoła do życia wiecznego swego wiernego kapłana.
Pozostaniesz długo w naszej wdzięcznej pamięci jako dobry, życzliwy ludziom człowiek i gorliwy kapłan.
Dobry Jezu a nasz Panie daj Ci wieczne spoczywanie !